Od dziś rozpoczynamy cykl pod nazwą „Żółto-niebieskie wspomnienia”. Od dwóch tygodni przesyłacie swoje wspomnienia związane ze spotkaniami z udziałem żużlowców GKM-u Grudziądz. Pierwszym meczem, który Wam przedstawimy, jest mecz barażowy o miejsce w I lidze z 16 października 1983 roku: GKM Grudziądz vs Polonia Bydgoszcz.
Było to najważniejsze spotkanie w krótkiej historii żółto-niebieskich. Klub swoją działalność rozpoczął 4 lata wcześniej i w 1983 stanął przed szansą awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. W sezonie zasadniczym grudziądzanie uplasowali się na drugiej pozycji tuż za ROW-em Rybnik. O prawo startu w I lidze w kolejnym sezonie GKM-owi przyszło się mierzyć z bydgoską Polonii. Zdecydowanym faworytem tego dwumeczu byli biało-czerwoni i nie zawiedli oni swoich kibiców. Grudziądzcy kibice bardzo wierzyli w swój zespół i pierwszy raz w czasie działalności klubu zapragnęli awansu do grona najlepszych drużyn w kraju. W pierwotnym terminie zawody zostały odwołane z powodu opadów deszczu i przełożone na następny tydzień.
Już od trzeciego wyścigu Polonia objęła prowadzenie, którego nie oddała do końca spotkania. Pięć biegowych zwycięstw pod rząd były bardzo mocnym ciosem dla zawodników GKM-u Grudziądz. Po siódmym biegu było już 30:12 dla bydgoszczan. Prym w drużynie wiedli Ryszard Buśkiewicz oraz Bolesław Proch, którzy wspólnie zdobyli aż 27 punktów. Wśród grudziądzan największy wpływ na wynik drużyny miał Wiesław Ośkiewicz oraz Roman Feld. Wspomniani żużlowcy jako jedyni wygrywali wyścigi dla gospodarzy.
Drużyna gości nie miała słabych punktów. Tylko dwóch zawodników przyjezdnych nie wygrało indywidualnie biegów (w tym Ryszard Dołomosiewicz, który w trzech występach za każdym razem przyjeżdżał przed dwoma rywalami). Rewanż w Bydgoszczy był tylko formalnością, gdzie Polonia pewnie wygrała 54:36. Kibice GKM-u marzenia o awansie do I ligi musieli odłożyć na kolejne, jak się okazało, kilkanaście lat…
Polonia Bydgoszcz – 62
1. Ryszard Buśkiewicz 13+1 (3,2*,3,3,2)
2. Andrzej Maroszek 8+2 (w,3,2*,1,2*)
3. Marek Ziarnik 9 (3,1,2,-,3)
4. Ryszard Gabrych 1 (0,-,w,1)
5. Bolesław Proch 14+1 (3,3,2*,3,3)
6. Ryszard Dołomosiewicz 6+3 (2*,2*,-,2*)
7. Zdzisław Rutecki 6 (3,3,0)
8. Ryszard Fabiszewski 5+1 (3,2*)
GKM Grudziądz – 28
9. Andrzej Cichy 1 (1,0)
10. Roman Feld 6 (2,1,3,0)
11. Wiesław Ośkiewicz 8+1 (1*,1,1,2,3)
12. Wiesław Grabarz 3 (2,0,0,0,1)
13. Lech Kędziora 2 (1,0,1,-,0)
14. Dariusz Tracz 1 (0,-,0,-,1)
15. Grzegorz Podolski 5 (2,2,0,1)
16. Zdzisław Żerdziński 2 (1,1,d)
Bieg po biegu:
1. Buśkiewicz, Feld, Cichy, Maroszek (w) 3:3
2. Ziarnik, Grabarz, Ośkiewicz, Gabrych 3:3 (6:6)
3. Proch, Dołomosiewicz, Kędziora, Tracz 1:5 (7:11)
4. Maroszek, Buśkiewicz, Ośkiewicz, Grabarz 1:5 (8:16)
5. Rutecki, Podolski, Ziarnik, Kędziora 2:4 (10:20)
6. Proch, Dołomosiewicz, Feld, Cichy 1:5 (11:25)
7. Buśkiewicz, Maroszek, Kędziora, Tracz 1:5 (12:30)
8. Feld, Ziarnik, Żerdziński, Gabrych (w) 4:2 (16:32)
9. Rutecki, Proch, Ośkiewicz, Grabarz 1:5 (17:37)
10. Buśkiewicz, Podolski, Gabrych, Feld 2:4 (19:41)
11. Fabiszewski, Dołomosiewicz, Żerdziński, Grabarz 1:5 (20:46)
12. Proch, Ośkiewicz, Maroszek, Podolski 2:4 (22:50)
13. Ziarnik, Fabiszewski, Podolski, Kędziora 1:5 (23:55)
14. Ośkiewicz, Buśkiewicz, Tracz, Rutecki 4:2 (27:57)
15. Proch, Maroszek, Grabarz, Żerdziński (d) 1:5 (28:62)
Wspomnienia kibica:
Dariusz Wroński: „Ten mecz był niesamowity! Emocje jakie towarzyszyły przed jego rozegraniem jeszcze do dziś wywołują dreszczyk, a piszę to z pozycji młodego chłopaka, jakim wtedy byłem. Nie było dnia w szkole, abyśmy na przerwach nie rozmawiali o tym, co się stanie w niedzielę. Opady deszczu, które storpedowały te zawody w pierwszym terminie, tylko powiększyły nadzieje o następny tydzień, który musieliśmy czekać na ten mecz. W tamtym czasie wśród młodzieży była zabawa na wywoływanie duchów i któregoś dnia przed meczem jeden z kolegów powiedział nam, że ktoś tego ducha wywołał i na pytanie o wynik zbliżającego się meczu powiedział, że będzie 28:62! Nie muszę pisać, co wtedy o tym myśleliśmy, a jaka była nasza reakcja po meczu, jak przypomnieliśmy sobie ten fakt. To był chyba jedyny mecz, na którym kibice zajmowali sobie miejsca już w nocy przed meczem. Mimo padającego deszczu w pierwszym terminie stadion pękał w szwach. Z głośników leciał przebój Bajm „Nie ma wody na pustyni” i można sobie wyobrazić, jaka była reakcja ludzi na stadionie! W drugim terminie pamiętam, jak czekaliśmy na pociąg z Mniszka do Przedmieścia. Gdy pociąg był na przejeździe kolejowym od strony Torunia (kilkaset metrów od stacji) nadal nie było go słychać, ponieważ zagłuszał go śpiew kibiców „GKM! GKM!”, a to wszystko udekorowane żółto-niebieskimi flagami, które wystawały z każdego okna! Po dojechaniu na docelową stację przeżyłem kolejny szok. Kibice nie szli w stronę stadionu chodnikiem, a całą szerokością ulicy, a pochód prowadziły dwie osoby niosące duży dzwon bijąc w niego, jednocześnie intonując hasło „GKM!”. Na stadionie nastąpiła bardzo fajna dla mnie rzecz, bo chyba pierwszy raz siedziałem na przeciwległej prostej, bo przy starcie nie było już szans. Mimo, że to był 1983 rok, każdy z nas miał w pamięci Mundial w Argentynie w 1978 i pamiętne „deszcze” papierków z trybun, kiedy cały stadion był biały. Na tym meczu było podobnie, zawodnicy szli przez prostą przeciwległą i nie było ich widać z powodu tak dużej ilości konfetti. Byli tacy, którzy zostawili sobie coś, aby rzucać w trakcie meczu, niestety nie było już do tego okazji i na tym emocje się skończyły. Smutno było patrzeć, jak ludzie wychodzili w trakcie meczu, co dla mnie, jako młodego kibica, było to coś niepojętego. Jedno jest pewne – już nigdy nie przeżyłem takich emocji, choć w żużlu widziałem wiele!”
Oryginalny program zawodów: