Sezon 2016 - GKM.Grudziadz.net - oficjalny serwis klubu

Sezon 2016

Miniony sezon PGE Ekstraligi był bardzo emocjonujący i przyniósł wiele nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Drugi sezon z rzędu w szeregach najsilniejszej żużlowej ligi świata występował MRGARDEN GKM Grudziądz i po raz kolejny mecze przy „H4” były jednymi z najciekawszych ekstraligowych potyczek. Zapraszamy na podsumowanie sezonu 2016 w wykonaniu żółto-niebieskich.
GKM Grudziądz pomimo spadku do Nice PLŻ dostał kolejną szansę na występy w PGE Ekstralidze w związku z problemami finansowymi Stali Rzeszów, która zrezygnowała z jazdy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z tego powodu kibice z klubu nad Wisły liczyli gorący okres transferowy, jednak działacze znacznie spokojniej podeszli do tematu budowania drużyny.

W porównaniu do rozgrywek z roku 2015 trener oraz włodarze naszego klubu nie zdecydowali się na duże roszady w składzie zespołu. W dalszym ciągu w GKM-ie w tegorocznym sezonie występowali Tomasz Gollob, Artiom Łaguta, Krzysztof Buczkowski, Rafał Okoniewski, zaś formację juniorską tworzyli Marcin Nowak, Mike Trzensiok, Mateusz Rujner, nowy nabytek Patryk Fajfer, a także Mateusz Danielewicz i Karol Marszałek. Z żółto-niebieskimi pożegnali się natomiast Jurica Pavlic, Daniel Jeleniewski, Mikołaj Curyło oraz Hubert Łęgowik. Wobec słabych wyników wyjazdowych w sezonie 2015 postanowiono natomiast wzmocnić formację seniorską. Do klubu dołączyli dwaj Szwedzi – charyzmatyczny Antonio Lindbaeck i dobrze znany w Grudziądzu Peter Ljung, który powrócił „na stare śmieci”.

W kuluarach wielu ekspertów wypowiadało się, że GKM po raz kolejny będzie walczył o utrzymanie w PGE Ekstralidze, a jego głównymi przeciwnikami będą teoretycznie dysponujące słabszymi składami Unia Tarnów oraz ROW Rybnik. Jednak celem podopiecznych trenera Roberta Kempińskiego było zakończenie sezonu na minimum 6. pozycji, a po cichu liczono także na rundę Play-Off.
Szansę na sprawdzenie siły jednego z głównych rywali w walce o utrzymanie się w lidze grudziądzanie mieli już okazję w inauguracyjnym spotkaniu, w którym na własnym torze podjęli Unię Tarnów. Ku uciesze swoich fanów GKM odprawił „Jaskółki” z kwitkiem, miażdżąc je 57:33. Świetnie w sezon weszli Rafał Okoniewski i Krzysztof Buczkowski, bardzo dobrze spisali się też Artiom Łaguta i Tomasz Gollob. Duże słowa uznania zebrał także Mateusz Rujner, który wygrał dwa swoje pierwsze wyścigi w widowiskowym stylu. W meczu z Tarnowem nie wystąpił natomiast Antonio Lindbaeck, który po pierwszych treningach miał problemy z dopasowaniem się do grudziądzkiej nawierzchni. W związku z tym, z dobrym skutkiem, czarnoskórego zawodnika zastąpił jego rodak Peter Ljung.
 
Kolejny mecz to wyjazd do Gorzowa Wielkopolskiego. Z początku potyczka z ekipą Stanisława Chomskiego była na wyrównanym poziomie, a grudziądzanie byli w stałym kontakcie z rywalem. Jednak od 10. biegu gospodarze przejęli inicjatywę, sprowadzając naszą drużynę na ziemię. Ostatecznie Gorzów pokonał GKM 56:34. Zaznaczyć jednak należy, że w meczu tym nie wystąpił Tomasz Gollob, który odczuwał jeszcze dyskomfort na motocyklu po przebytej w przerwie zimowej operacji kręgosłupa. Dobrze w meczu spisali się jedynie Rafał Okoniewski i Antonio Lindbaeck, zaś słabsze występy zanotowali tym razem Krzysztof Buczkowski i Artiom Łaguta. Ljung również nie był tak skuteczny, jak tego od niego oczekiwano. Silnym punktem miejscowych była formacja juniorska, która zdobyła aż 19 punktów w porównaniu do zaledwie 4 „oczek” przyjezdnych młodzieżowców.
 
Trzeci mecz sezonu zasadniczego przyprawił o dreszcze chyba wszystkich sympatyków czarnego sporty nie tylko w Grudziądzu, ale także w całym kraju. Mowa o rywalizacji z Betard Spartą Wrocław, której losy ważyły się do ostatniego biegu. Spotkanie pomiędzy żużlowcami „Kempesa” i Piotra Barona stało na najwyższym poziomie, a gospodarze po nieudanym początku musieli gonić wynik. Dopiero w połowie zawodów GKM wyszedł na prowadzenie, ale rywal z Wrocławia nie odpuszczał i walczył o meczowe zwycięstwo do ostatnich metrów 15. wyścigu. Warto przypomnieć niesamowitą akcję Tomasza Golloba z 11. biegu, w którym przez trzy i pół okrążenia zaciekle gonił parę Tai Woffinden-Vaclav Milik, a na ostatnich metrach zdołał piękną akcję wyprzedzić obu zawodników Sparty. Najlepszy polski żużlowiec w historii nie tylko otrzymał za ten fantastyczny manewr gromkie brawa od kibiców, lecz po zakończeniu sezonu wyścig ten wybrano najlepszym i najciekawszym z całych rozgrywek w 2016 roku. Ostatecznie żółto-niebiescy pokonali Spartę 47:43, po raz kolejny udowadniając, iż doskonale czują się na własnym torze. Oprócz wspomnianego Golloba świetny mecz rozegrał także ulubieniec grudziądzkich kibiców, popularny „Buczek”. Nieźle spisał się także Rafał Okoniewski, zaś ze słabymi wynikami spotkanie zakończyli Antonio Lindbaeck i Artiom Łaguta. Pochwalić trzeba natomiast juniorów w postaci Marcina Nowaka i Mateusza Rujnera, którzy łącznie uzbierali 7 punktów walcząc na dystansie z bardziej doświadczonymi rywalami.
 
Po euforii związanej z wygraną nad ekipą z Wrocławia przyszedł czas na kolejne wyjazdowe spotkanie, tym razem do odległego Rybnika. Podobnie jak było to w Gorzowie, grudziądzanie bardzo dobrze weszli w ten mecz. Nasza drużyna nieźle radziła sobie z trudną nawierzchnią, a ROW nie potrafił odskoczyć przyjezdnym na więcej niż kilka punktów. Kluczowym momentem dla zielono-czarnych okazał się jednak 10 wyścig, w którym wygrali oni podwójnie i dostali „wiatru w żagle”. Do samego końca meczu gospodarze nadawali ton rywalizacji, pewnie pokonując GKM 55:35. Po raz kolejny okazało się zatem, że żużlowcy Roberta Kempińskiego mają zdecydowane problemy ze skuteczną walką z rywalami w spotkaniach wyjazdowych. W szeregach grudziądzan na słowa uznania zasłużyli jedynie Antonio Lindbaeck oraz bardzo mądrze jeżdżący w tym meczu Marcin Nowak. Pozostali żużlowcy GKM-u nie byli w stanie nawiązać walki z lepiej dysponowanymi rybniczanami.
 
Kolejny horror swoim kibicom zafundowali nasi żużlowcy w 5. kolejce spotkań PGE Ekstraligi, podejmując u siebie Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra. Po kilku słabych występach od składu odstawiony został Artiom Łaguta, którego postanowiono zastąpić Peterem Ljungiem. Grudziądzanie nie mogli jednak już od początku spotkania uzyskać bezpiecznej przewagi nad „Myszami”, a w pewnym momencie nawet stracili prowadzenie. Odzyskali je dopiero przed biegami nominowanymi. Po 14. gonitwie na w programach zawodów widniał wynik 42:42. O losach spotkania po raz kolejny przy „H4” decydował więc ostatni wyścig. Ponownie ogromną klasą popisał się w tym wyścigu Tomasz Gollob, który w ekwilibrystyczny sposób zdołał minąć po zewnętrznej prowadzącego Patryka Dudka, zaś Antonio Lindbaeck wyprzedził Jasona Doyle’a. Tym samym GKM odniósł kolejne cenne zwycięstwo, pokonując zespół Marka Cieślaka 46:44. Fantastyczną jazdę w tym meczu zaprezentował Tomasz Gollob, bardzo dobrze radził sobie także Lindbaeck oraz Buczkowski. Widoczną zniżkę formy zanotował także Okoniewski, zaś Ljung nieskutecznie zastąpił nieobecnego w składzie Łagutę. Bardzo słabo w tym meczu pojechali także juniorzy GKM-u.
 
Trudne zadanie czekało nasz klub w 6. kolejce spotkań. GKM udał się na mecz do Drużynowego Mistrza Polski, Fogo Unii Leszno. Faworytami tego meczy byli gospodarze, którzy udowadniali to już od samego początku spotkania. Podopieczni trenera Kempińskiego nie mogli znaleźć recepty na lepiej radzących sobie z leszczyńskim owalem gospodarzy. Na nic zdała się doskonała forma Artioma Łaguty, który powrócił do składu. Rosjanin poza dobrą jazdą Antonio Lindbaecka kompletnie nie miał wsparcia w kolegach z zespołu. Na domiar złego kontuzjowany był Krzysztof Buczkowski, który nie mógł wystąpić w tym meczu. Ponownie w szeregach GKM-u wystąpił więc Peter Ljung, ale nie podołał zadaniu, a Leszno wygrało z Grudziądzem 55:35.
 
GKM był o krok od sprawienia niespodzianki w następnym meczu. Żółto-niebiescy pojechali bowiem do Tarnowa, najsłabszej do tego momentu drużyny PGE Ekstraligi. „Jaskółki” dotknięte ogromną stratą tragicznie zmarłego Krystiana Rempały miały poważne problemy ze zdobywaniem meczowych zwycięstw. Grudziądzanie zaatakowali od początku spotkania, wysuwając się na nieznaczne prowadzenie. Gospodarze jednak przeprowadzili skuteczny kontratak i zdołali zdobyć bezpieczną wydawało się przewagę ośmiu punktów. Przed biegami nominowanymi przewaga ta jednak stopniała do czterech punktów. W 14. wyścigu GKM przeprowadził kolejny skuteczny atak, doprowadzając do remisu w całym spotkaniu. Ponownie więc o losach meczu decydować miał ostatni wyścig dnia. Początkowo na podwójne prowadzenie wysunęli się goście, lecz błąd Rafała Okoniewskiego, który zablokował Artioma Łagutę wykorzystał bezbłędny tego dnia Janusz Kołodziej, a później na drugą lokatę zdołał się jeszcze przebić Leon Madsen. Ta akcja Duńczyka odarła z marzeń grudziądzan o pierwszym wyjazdowym zwycięstwie. Słabo w tym meczu zaprezentowali się Tomasz Gollob oraz Krzysztof Buczkowski, których punktów w ostatecznym rachunku zabrakło. Z bardzo dobrej strony z kolei pokazali się Artiom Łaguta, Antonio Lindbaeck i Rafał Okoniewski, który mocno przeżywał po meczu błąd decydujący o przegranej GKM-u. Na duże brawa zasłużył też Marcin Nowak, który popisał się inteligentnymi i skutecznymi akcjami, zdobywając z bonusami aż 9 punktów.
 
Ogromnie trudne zadanie czekało na grudziądzan w pojedynku na własnym torze ze Stalą Gorzów. Goście zawitali bowiem nad Wisłę nie tylko jako lider PGE Ekstraligi, ale także niepokonana do tej pory drużyna w sezonie 2016. Mecz ten miał niecodzienny przebieg na trybunach, bowiem ze względu na śmierć Krystiana Rempały oraz dwóch zagorzałych kibiców GKM-u Ryniaka i Poślada, nie prowadzono dopingu. GKM chciał jak najlepiej wykorzystać atut własnego toru i utrzeć nosa pretendentom do zdobycia tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Niespodziewanie jednak już od początku to żółto-niebiescy z Grudziądza pokazywali plecy rywalom, uzyskując nad swoimi rywalami bardzo bezpieczną przewagę 20 punktów, a fani miejscowych przecierali oczy ze zdziwienia. Gościom nie pomogła dobra dyspozycja Bartosza Zmarzlika i Przemysława Pawlickiego. Pozostali żużlowcy z Gorzowa nie potrafili bowiem nawiązać walki z gospodarzami tego meczu. W szeregach GKM-u wszyscy pojechali na miarę oczekiwań, dzięki czemu niepokonana dotąd drużyna Stali doznała pierwszej porażki w sezonie i to w dodatku bardzo wysokiej, bo aż 36:54.
 
Drugą i ostatnią szansę w sezonie 2016 na zdobycie wyjazdowego zwycięstwa mieli żużlowcy GKM-u w Poznaniu w rywalizacji z Betard Spartą Wrocław. Mecz ten był niezwykle zacięty, a żadna z drużyn nie była w stanie uciec rywalom na więcej niż 6 punktów, zmieniając się na prowadzeniu w różnych momentach spotkania. Grudziądzanie mogą mówić o sporym pechu, gdyż w 8. gonitwie na prowadzeniu zdefektował motocykl Antonio Lindbaecka, a w ostatecznym rozrachunku zabrakło tych punktów do odniesienia cennego zwycięstwa z punktem bonusowym. Ponownie w tym sezonie grudziądzanie remisowali z rywalami przed ostatnim biegiem. Sporo kontrowersji w 15. biegu przyniosła decyzja sędziego zawodów, który dał drugie ostrzeżenie Antonio Lindbaeckowi za utrudnianie startu, co było równorzędne z jego wykluczeniem z tej gonitwy. Osamotniony Artiom Łaguta nie potrafił jednak pokonać rywali, a mecz zakończył się wynikiem 47:43. W pierwszym spotkaniu obu drużyn padł taki sam wynik, zatem żadna z ekip nie otrzymała bardzo ważnego w kontekście walki o fazę Play-Off punktu bonusowego.
 
Tydzień później rozegrano zaległą 7. kolejkę PGE Ektraligi, która została odwołana ze względu na tragiczną śmierć Krystiana Rempały po odniesieniu obrażeń w wypadku w meczu z ROW-em Rybnik. Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy wysunęli się na nieznaczne prowadzenie, lecz w dalszej fazie zawodów zawodnicy Roberta Kościechy odrobili straty i doprowadzili do wyrównania. Jednak cztery kolejne gonitwy to cztery mocne ciosy wyprowadzone przez grudziądzan, którzy zdobyli bezpieczną przewagę, której nie oddali już do końca spotkania, zakończonego zwycięstwem GKM-u 51:39. Świetne spotkanie rozegrała para Gollob-Lindbaeck, która większość ze swoich biegów wygrała podwójnie. Nieźle spisali się także pozostali seniorzy, a lepiej od swoich rówieśników spisali się także grudziądzcy juniorzy. W spotkaniu z Toruniem swój 6-tysięczny punkt w karierze w lidze polskiej zdobył Tomasz Gollob.
 
Kolejną pewną wygraną na własnym torze gospodarze zafundowali swoim fanom w meczu z ROW-em Rybnik. Już od początku spotkania żółto-niebiescy wysunęli się na prowadzenie i nie oddali go do końca zawodów. Obu drużynom jednak zależało na wywalczeniu punktu bonusowego. Wszystko szło po myśli GKM-u do momentu, w którym na prowadzeniu defektu nie zanotował Antonio Lindbaeck. Kolejne punkty uciekły naszemu zespołowi w pierwszym z biegów nominowanych, gdy jadąc po zewnętrznej przeszarżował Tomasz Gollob i zanotował upadek, za co został wykluczony z powtórki. Ostatecznie grudziądzanie pokonali „Rekiny”, lecz do zdobycia niezwykle cennego punktu bonusowego zabrakło dwóch „oczek”, a mecz zakończył się wynikiem 54:36. Tym samym nasza ekipa nadal pozostawała niepokonana na własnym torze. Najlepszym zawodnikiem w szeregach GKM-u był Krzysztof Buczkowski, który zanotował płatny komplet punktów. Świetnie spisał się także Rafał Okoniewski. Pozostała część drużyny miała zdecydowane problemy z równą jazdą.
 
Solidną lekcję speedwaya podopieczni trenera Kempińskiego dostali w Zielonej Górze, gdzie miejscowy Ekantor.pl Falubaz wysoko pokonał nasz zespół 55:35. Grudziądzcy żużlowcy od początku spotkania mieli problem z płynną jazdą po torze gospodarzy, co „Myszy” doskonale potrafiły wykorzystać. W składzie GKM-u zabrakło Tomasza Golloba, który w meczach wyjazdowych prezentował znacznie gorszy poziom od wyczynów przy „H4”. Najlepszym zawodnikiem ekipy znad Wisły był w tym pojedynku był Antonio Lindbaeck. Niespodziewanie z dość dobrej strony pokazał się zastępujący kapitana zespołu Peter Ljung. Pozostali zawodnicy spisali się poniżej oczekiwań.
 
Bardzo duży krok w kierunku udziału w fazie Play-Off zrobili nasi zwodnicy w meczu z Fogo Unią Leszno. Grudziądzanie musieli wysoko zwyciężyć, by uzyskać punkt bonusowy, który był im bardzo potrzebny, by myśleć o przedłużeniu sezonu i walczyć o medale. Ta sztuka udała się GKM-owi, który dość niespodziewanie bardzo wysoko pokonał „Byki” 56:34 i zainkasował bonusa, pozostając w grze o pierwszą czwórkę tabeli PGE Ekstraligi. Gospodarze zdołali wygrać ten mecz dzięki skutecznej i równej jeździe wszystkich zawodników. Bezkonkurencyjny tego dnia był Antonio Lindbaeck, który wygrał wszystkie swoje wyścigi. Dość dobrze pojechali także juniorzy Marcin Nowak i Mateusz Rujner, a dość niespodziewanie gorszy występ na własnym torze zanotował Tomasz Gollob. Jednak wszystkie punkty każdego z zawodników przedłużyły nadzieje kibiców GKM-u na udział ich ukochanej drużyny w rundzie Play-Off. Na uwagę zasługuje fakt, że nasz zespół nie przegrał żadnego spotkania na własnym torze, co w szeregach ekstraligowych jest ogromnym wyczynem!

Od ostatniej rundy fazy zasadniczej sezonu 2016 zależało, czy MRGARDEN GKM Grudziądz znajdzie się w rundzie finałowej i będzie walczył o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Żółto-niebiescy udali się na derby do Torunia i ciężko było przypuszczać, że wywiozą z Grodu Kopernika zwycięstwo. Wobec tego oczy wszystkich kibiców GKM-u były zwrócone na Leszno, które podejmowało u siebie Betard Spartę Wrocław. „Byki” musiały wygrać to spotkanie, aby nasza drużyna znalazła się w Play-Offach. Rzeczywistość jednak okazała się brutalna dla sympatyków naszej drużyny. Żużlowcy z „H4” przegrali na Motoarenie 31:59, zaś leszczyńska Unia nie podołała wrocławianom i to ostatecznie Betard Sparta znalazła się w rundzie finałowej. MRGARDEN GKM Grudziądz musiał się obejść smakiem i odłożyć marzenia związane z walką o medale na późniejsze lata.

Rozgrywki PGE Ekstraligi w sezonie 2016 były niezwykle emocjonujące w wykonaniu GKM-u. Nie brakowało wzlotów i upadków. Było wszystko to, czego pragną kibice – pełen stadion w każdym meczu przy Hallera, niezapomniane akcje, dreszczyk emocji i świetna atmosfera. Ogromnym wyczynem było wygranie wszystkich spotkań na własnym torze i odprawienie z kwitkiem wyżej notowanych przeciwników. Bolączką niestety pozostały nadal spotkania wyjazdowe. W dzisiejszym speedwayu nie wystarczy wygrywać tylko u siebie, aby marzyć o walce o medale DMP. Dwukrotnie nasza drużyna była bardzo blisko wyjazdowych zwycięstw, lecz zabrakło szczęścia. Zgubiliśmy też kilka punktów bonusowych, które mogły nas przybliżyć do udziału w rundzie finałowej. Nie można jednak narzekać na miniony rok. Celem było zajęcie minimum 6. miejsca w szeregach ekstraligowców. Ostatecznie GKM zakończył rozgrywki „oczko” wyżej, co uznać można za spory sukces, gdyż jest to najlepszy wynik w historii grudziądzkiego klubu. Doskonałym ruchem okazało się sprowadzenie do Grudziądza Antonio Lindbaecka, który był autorem wielu niezapomnianych akcji na torze i wspólnie z kolegami z zespołu przyczynił się do tak dobrego wyniku.

Przed nami zimowy okres, ruszyła już także transferowa karuzela. Czy w żółto-niebieskich szeregach dojdzie do zmian? Czy w Grudziądzu pojawią się nowi zawodnicy, którzy będą stanowić o sile tego zespołu? Już wkrótce poznamy odpowiedzi na te wszystkie pytania.

Serdecznie dziękujemy wszystkim kibicom za wsparcie i doping okazane w całym sezonie 2016! Liczymy na to, że będziecie z nami także w następnym roku. Do zobaczenia na trybunach stadionu przy Hallera 4!

PGE EKSTRALIGA

PozycjaDrużynaMPktMPkt
10--
20--
30--
40--
50--
60--
70--
80--

Najbliższe mecze

Skip to content